War In The Name Of Impale
Twe imię to wojna
Twa wiara to wojna
Twór twój to piekło
Twa duma to dla mnie nic
Twe grzechy to satysfakcja, a teraz nic
Twoje słowa to popiół rozwiany gdzieś
Pole pełne chwastów widzę I ciebie pośród nich
Drzewa całe w cierniach I krew u twoich stóp
Ranne ptaki giną jak twój zimny twór
Oczy me pełne łez, nie do końca mych
Szeptaj, szeptaj, potępiona duszo w noc
Głodne twe łona, spragnione twe usta
Połóż się, zaśnij na dłoniach swych
Jutro obudź się I teraz wstań
Drzewa wciąż chore rodzą pędy
Owoce gniją niechciane dziś
Las szumi, bo kołysze go wiatr
Patrzę dumnie I kręcę kulą u stóp
Czy oczy wasze ślepe?
Czy głowy wasze tępe?
Czy dłonie są aż tak fałszywe?
Dlaczego tak trudno pojąć swój byt
Gdy płaczą ciała zimne jak wstyd?
Niezliczone kamienie u moich wrót
Niezrównane słowa przytulam jak głód
A mówię bo wiem jak z tronu łatwo spaść
Ja widzę, ja słyszę, ja czuję smak pragnień mych
Wasze życie to latawce zniszczone przez wiatr
Wasz upór nabija główki małych słabych dzieciątek na pal
Na pal malutkie serduszka, bo wszyscy muszą kochać to samo
Na pal malutkie oczka, bo wszyscy jesteśmy tacy jak on
Na pal malutkie rączki, bo wszystko jest jedną wielką pomyłką
Od wieków wbitą na pal
Na pal tak wszystko!
Na pal tak samo!
Na pal tak teraz!
Wasze życie to nieme pragnienia
Wasze oczy w śmierci oczyszczenia
Wasze umysły to płacz cierpienia
Ciała na palach milczenia
Guerra en el nombre de Empalme
Tu nombre es guerra
Tu fe es la guerra
El tuyo es el infierno
Tu orgullo no es nada para mí
Tus pecados son satisfacción, y ahora nada
Tus palabras son cenizas esparcidas en algún lugar
Un campo lleno de malas hierbas te veo entre ellos
Árboles cubiertos de espinas y sangre a tus pies
Los pájaros heridos mueren como tu criatura fría
Mis ojos llenos de lágrimas, no del todo mi
Susurra, susurra, maldita alma en la noche
Hambriento tu vientre, sed tu boca
Acuéstese, duerma en sus manos
Mañana despierta Y ahora levántate
Los árboles todavía enfermos dan a luz a los brotes
Las frutas se pudren no deseadas hoy
El bosque está zumbando porque el viento se balancea
Me veo con orgullo y hago girar una bala a mis pies
¿Tus ojos están ciegos?
¿Tus cabezas son contundentes?
¿Las manos son tan falsas?
¿Por qué es tan difícil comprender tu existencia?
¿Cuando los cuerpos lloran frío como vergüenza?
Innumerables piedras en mi puerta
Palabras inigualables que abrazo como hambre
Y digo porque sé lo fácil que es caer del trono
Veo, oigo, siento el sabor de mis deseos
Sus vidas son cometas destruidas por el viento
Tu terquedad pega las cabezas de los niños débiles en las pilas
En la hoguera, pequeños corazones, porque todos deben amar lo mismo
En el puesto de pequeños ojos, porque todos somos como él
En las pilas pequeñas manos, porque todo es un gran error
Durante siglos, martillado en las pilas
En la quemadura por lo que todo!
¡Lo mismo en la pica!
¡En el humo ahora!
Tus vidas son deseos silenciosos
Tus ojos en la muerte de la purificación
Tus mentes son el llanto del sufrimiento
Cuerpos sobre pilotes de silencio